Kultura: Od Letniej Szkoły nie ma odwrotu

Kultura: Od Letniej Szkoły nie ma odwrotu
Fot. Adminstrator

16 Letnia Szkoła Edukacji Artystycznej przeszła już do historii. CSE Światowid przygotowuje powakacyjne zajęcia i kolejne imprezy, ale w pamięci i sercach organizatorów wciąż żyją wspomnienia z wydarzeń, które miały miejsce w ciągu tych szkolnych siedmiu dni. Program udało się zrealizować w całości i jak zwykle były „wartości dodane”. O wrażeniach, niespodziankach i odkryciach opowiadały Teresa Miłoszewska – inicjatorka i koordynatorka Letniej Szkoły i Paula Załuska – prowadząca warsztaty tematyczne.

Życie może ekscytować w każdym wieku

Uczestnikami Letniej Szkoły są osoby niepełnosprawne. Do tych, którzy do Letniej Szkoły uczęszczają w każde wakacje, dołączyli w tym roku nowi. Rozpiętość wieku była ogromna – od dwudziestoparulatów do pani Teresy, liczącej wiosen 76. Była to pierwsza taka grupa. Tu wartością dodaną była przypadkowa, ale udana integracja międzypokoleniowa. Początkowo udział seniorów – pani Teresy i pana Andrzeja, budził obawy organizatorów: że nie nadążą, nie poradzą sobie na warsztatach, nie dogadają się z grupą. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna: seniorzy zaskoczyli wszystkich swoją sprawnością, aktywnością, a nawet entuzjazmem, którym zarażali młodych. Pani Teresa, z modnie ubraną zgrabną figurą, pełna dobrej energii, została asystentką koordynatorki. Pan Andrzej przygotował na zakończenie niespodziankę – piękną, ilustrowaną muzycznie fotorelację z zajęć, które odbyły się w Szkole. Z dyscypliną nie było kłopotu – wręcz przeciwnie, wszyscy uczestnicy stawiali się na miejscu kolejnych zajęć przed czasem, a jak nie zdążyli dokończyć jakiejś pracy, to przychodzili następnego dnia godzinę wcześniej.

Dni pełne niespodzianek

Od czasu, gdy Letnie Szkoły organizowane są w systemie projektowym, każda edycja ma swoje hasło przewodnie. W 2016 roku była to ekologia, a to wiązało się z zajęciami na świeżym powietrzu, ruchem, zielenią i zdrowym jedzeniem. Był dzień w Bażantarni, gdzie wolontariusz Bartek przyniósł piłkę do rugby i zachęcił uczestników do gry. Trafił w dziesiątkę. Uaktywniła się cała grupa i całkiem niespodziewanie, spontanicznie odbył się nie planowany mecz rugby. Była wizyta w Parku Krajobrazowym i wycieczka po Parku Kajki. Okazało się, że ten dobrze znany wszystkim elblążanom park kryje mnóstwo ciekawostek, o których nie mieli pojęcia. – Spędziłam tam mnóstwo czasu, znam go od dziecka, ale teraz, po tej wycieczce patrzę na ten park zupełnie innymi oczyma – mówi Teresa Miłoszewska. – Odkrywanie takich miejsc to także budowanie tożsamości – dodaje. Niezapomniana okazała się wizyta w pracowni rzemiosł dawnych w Łęczu. Domowa atmosfera, zajęcia naśladujące życie w dawnych czasach , wiadomości o dawnym technikach – wszystko było ekscytujące. – Gdybyśmy tam nie pojechali – opowiada Teresa Miłoszewska – nigdy byśmy nie wiedzieli, że jest taki zakątek. Teraz, gdy ubieram lnianą sukienkę, wiem, jak wygląda roślina, z której jest zrobiona i jak powstała. Na pamiątkę zostały wagoniki z butelek wybranych ze śmietnika, które wymyśliła Paula, pozostał też w ustach smak pysznego jogurtowo – jagodowego ciasta upieczonego przez Teresę Miłoszewską z jagód otrzymanych z Banku Żywności.

Szkoła trwała tylko tydzień, ale wydawało się, że znacznie dłużej. A to dzięki naprzemiennej aktywności. – To, że były tak różne zajęcia, inne każdego dnia, było bardzo ważne dla uczestników, ale i atrakcyjne dla pracowników. Nie czuliśmy, że jesteśmy w pracy – mówi Paula Załuska.

Rozwiane obawy Pauli

Paula Załuska prowadziła zajęcia w Letniej Szkole po raz pierwszy. Poprzednio miała do czynienia z osobami niepełnosprawnymi jedynie jako wolontariuszka. Jak mówi, trochę się obawiała spotkania z uczestnikami Szkoły, ale grupa szybko rozwiała te obawy. – Uczestnicy okazali się przyjaźni, aktywni, te zajęcia sprawiały mi wielką przyjemność – opowiada. Największym zaskoczeniem był dla Pauli entuzjazm, z jakim każda osoba do nich podchodziła, ekscytując się tym, co będzie się działo następnego dnia. Spotkania przeciągały się poza zaplanowany czas – przy kawie i ciasteczkach płynęły zwierzenia o życiu i osobistych problemach.

Co roku coś nowego

Szesnaście lat to kawał czasu. Jest co wspominać. Pierwsze Szkoły Edukacji Artystycznej, jak opowiada Teresa Miłoszewska, od wielu lat związana z organizacjami osób niepełnosprawnych, organizowane były w oparciu o potencjał i środki własne ŚWIATOWIDA. Od kilku lat CSE pozyskuje na ten cel dotacje w ramach konkursów grantowych. Pisanie projektów okazało się inspirujące, bo dzięki temu każda edycja ma trochę inną tematykę, co wymaga nawiązania nowych kontaktów i jest okazją do poznania nowych ludzi i miejsc. Jednak, zdaniem Teresy Miłoszewskiej, pieniądze nie mają tu istotnego znaczenia. Nawet jak dotacji zabraknie, Letnia Szkoła się odbędzie, bo własnymi siłami też można zorganizować coś tak dobrego. – Edukacja artystyczna służy rozwijaniu kreatywności oraz przygotowuje do odbioru kultury. Działania artystyczne, oprócz wartości estetycznych i artystycznych, wzmacniają poczucie własnej wartości, indywidualną ekspresję, kształtują umiejętności pracy zespołowej – pisze Teresa Miłoszewska, kierownik działu edukacji kulturalnej, zachęcając do udziału w Letniej Szkole. Tyle teoria. W praktyce to są także emocje, osobiste relacje, zaskakujące doświadczenia. – Od Letniej Szkoły nie ma odwrotu – oświadcza pani Teresa – nie pozwoliliby na to jej uczestnicy, a i pracownicy nie wyobrażają sobie bez niej lata.

  Teresa Bocheńska Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 14362

Print Friendly, PDF & Email