Zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej auta elektryczne od 1 lipca muszą być wyposażone w dźwięk przypominający ten wytwarzany przez samochody z silnikiem spalinowym. Jaki jest powód tych zmian?
Auta napędzane energią elektryczną miały być rewolucją, która nie tylko poprawi jakość powietrza poprzez brak emisji spalin, ale także sprawi, że w miastach uda się obniżyć poziom wytwarzanych decybeli. Jedną z zalet aut elektrycznych jest bowiem to, że są ciche.
Każdy medal ma jednak dwie strony. Jak się okazuje, cisza tych samochodów rodzi zagrożenia w ruchu ulicznym, szczególnie dla osób niewidomych. Ci obecność nadjeżdżającego pojazdu wyczuwają tylko poprzez słuch.
O zmiany w prawie unijnym zabiegała Europejska Unia Niewidomych, która w swojej argumentacji wskazywała na wymieniony wyżej problem. Unia Europejska wzięła to pod uwagę i zgodnie z nowym prawem od 1 lipca br. auta elektryczne muszą emitować dźwięk przypominający ten wytwarzany przez auta z napędem spalinowym.
UE uznała jednak, że dźwięk ten musi być wytwarzany przy prędkości 30 km/h i mniejszej, wtedy gdy kierowca zwalnia, zbliżając się np. do przejścia dla pieszych. Podobnie rzecz się ma w przypadku cofania. Tu samochody będą emitowały dźwięk podobny do tego, który zastosowany jest w samochodach ciężarowych.