Jestem osobą niepełnosprawną, moje BMI wynosi 45

Jestem osobą niepełnosprawną, moje BMI wynosi 45
Fot. Adminstrator

”Jestem osobą niepełnosprawną, moje BMI wynosi 45”
Co to oznacza? Jak sobie z tym radzić żyć? Czy można to leczyć?
BMI to wskaźnik masy ciała, który określa relację między masą ciała, a wzrostem i pozwala ustalić, czy ktoś jest już otyły, czy ma tylko nadwagę.
Aby obliczyć wartość BMI, należy masę ciała (wyrażoną w kilogramach) podzielić przez wzrost (w metrach) podniesiony do kwadratu. Na przykład jeśli ktoś waży 90kg i ma 180cm wzrostu, to wskaźnik BMI tej osoby wynosi 27,8 (90:[1,8.1,8]=27,8).Ta osoba ma około 10kg nadwagi. Dla jednych to dużo, dla innych mało. Trzeba jednak zawsze pamiętać, że każdy kilogram wagi ponad normę, grozi kalectwem.
   Może uznacie, że przesadzam. Może myślicie, że nie mam żadnych podstaw, aby wysuwać podobne twierdzenia. Profesor pediatrii William J. Klisch wyraził swoją opinię w ten sposób:   ”Szerzy się epidemia, która może mieć poważne skutki dla zdrowia naszych dzieci. Jeżeli społeczeństwo nie podejmie walki, otyłość będzie coraz większym problemem”.
   Ludzie, którzy nie mają takich kłopotów, skłonni są patrzeć na osoby otyłe, jak na słabeuszy bez charakteru i motywacji, leniuchy unikające wszelkiej aktywności fizycznej. Ale czy rzeczywiście tak jest? Może w grę wchodzą inne, głębokie przyczyny, które usunąć jest bardzo trudno?
W książce ”Food Fight” napisano: ”Związek genów z otyłością jest przedmiotem dociekań już dziesięcioleci (…) Obecnie przeprowadza się wiele badań w tym zakresie. Stosuje się najnowocześniejsze metody, by zidentyfikować geny odpowiedzialne za skłonność do tycia i chorób takich, jak cukrzyca. Mówiąc żargonem naukowym, od 25 do 40 procent zmienności wagi populacji można przypisać genom. (…) Ale i tak 60 lub więcej procent można uznać za rezultat czynników środowiskowych”. Oznacza to, że główną przyczyną 60 procent przypadków otyłości, jest styl życia.
Pani Basia i pan Andrzej zechcieli opowiedzieć o zmaganiach ze swoim dużym problemem. Była to niestety przegrana walka o zdrowie i urodę.
Pani Basia zaczęła od początku, czyli od urodzenia. ”Byłam pulchnym niemowlęciem, być może wynikało to z niedojrzałości mojej mamy. Kiedy, jak to niemowlę, sygnalizowałam płaczem swoje potrzeby, mama zatykała mi buzię butelką z kaszą. Potem zamieszkałam z babcią na wsi. Cała rodzina na wsi starała się dogadzać mi ze wszystkich sił, w związku z tym obrastałam w tłuszczyk. Jako siedmiolatka, w pierwszej klasie, nie mogłam zrozumieć dlaczego dzieci się ze mnie śmieją. Nie mogłam wykonywać wielu ćwiczeń, nie grałam w piłkę, ani w klasy, nie skakałam na skakance i tyłam. Miałam wrażenie, że nikt mnie nie lubi i często płakałam. Jadłam dużo, tłusto, słodko, aby uspokoić nerwy… i tyłam. W szkole średniej byłam prymuską, uczyłam się chętnie i łatwo. Wywoływało to zazdrość u koleżanek i kolegów. Byłam bardzo samotna, wiec – jadłam i tyłam.
Tak, jak wszystkie nastolatki pragnęłam wyglądać, jak super modelka. Niestety, nie wyglądałam. Z obawy przed staropanieństwem zaczęłam się odchudzać. Stosowałam wiele różnych diet i chudłam 1, 2, 3 kilogramy, a potem tyłam dwa razy tyle. Wyszłam za mąż bez miłości, urodziłam dziecko i rozwiodłam się.
W międzyczasie ”pozyskiwałam” nowe choroby. Oprócz otyłości, były to: depresja, wieńcówka, nadciśnienie, alergia skórna, zwyrodnienie stawów i kręgosłupa, niedoczynność tarczycy , a nawet bulimia oraz jeszcze parę innych, pomniejszych. Dzisiaj niestety mogę powiedzieć, że jestem wrakiem człowieka. Trudność sprawia mi chodzenie, siedzenie i wykonywanie jakichkolwiek czynności w jednej pozycji, dłużej niż 10 minut.
  Nie pomogło   uczestnictwo w jakichkolwiek programach odchudzających. Oprócz koleżanek pomagali mi także lekarze. Jakie były efekty? Za każdym razem coraz bardziej tyłam. Mam 45 lat, 154 cm wzrostu i 120 kilogramów wagi. Dla mnie ani dla osób, które mnie znają nie ulega wątpliwości że, jestem niestety osobą niepełnosprawną. Jestem rencistką 3 grupy, garściami biorę lekarstwa i …..tyję.”
   A co z panem Andrzejem? Niestety, jego przypadek, to także smutny przykład bezradności wobec tej niszczącej choroby. Pan Andrzej próbował nawet leczyć się u pani doktor Beaty Będzińskiej w Łodzi, ale z powodu wysokich kosztów podróży i leczenia, zrezygnował. Myślał też o operacji zmniejszenia żołądka (operacje takie wykonuje się w klinice w Zabrzu), ale taka operacja kosztuje około 5 tysięcy złotych. To tyle o Malborku.
   W Stanach Zjednoczonych otyłych osób jest jeszcze więcej niż w Polsce. Liczba dorosłych otyłych Amerykanów znacznie wzrosła. Tendencja ta odbija się na wielu gałęziach gospodarki. The New York Times zauważa: ”Zakłady pogrzebowe dokonują zmian, by dostosować ofertę do coraz tęższych Amerykanów. Chociaż standardowa trumna ma 61 cm szerokości, można już nabyć trumny o szerokości nawet 124 cm i odpowiednio wzmocnione”. Zostały również  powiększone gabaryty grobów, karawanów, a nawet łyżek w urządzeniach do kopania mogił. –  ”Ludzie są coraz tężsi i coraz grubsi umierają, a różne firmy muszą się do tej nowej sytuacji dostosować” – wyjaśnia Allen Steadham, dyrektor wykonawczy grupy działającej na rzecz ludzi otyłych.
I tym optymistycznym akcentem…

Rysunek pochodzi ze strony www.zdrowie.med.pl/ nadwaga/otylosc_02.html

Na zdjęciu w Galerii grupa słuchaczy Uniwersytetu III Wieku i Osób Niepełnosprawnych przy ERKON w Elblągu na zajęciach usprawniających.

  Jolanta Pietrusiewicz Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 206

Print Friendly, PDF & Email