„Jak walczyć z niedożywieniem dzieci i... obojętnością dorosłych?” – pytają Banki Żywności

„Jak walczyć z niedożywieniem dzieci i... obojętnością dorosłych?” – pytają Banki Żywności
Fot. Adminstrator

Szybko, byle jak, byle co – niedożywienie dzieci to problemy dorosłych

Około 40% społeczeństwa polskiego nie odżywia się prawidłowo ze względów ekonomicznych, czyli nie stać ich na prawidłowe odżywianie, a około 24% polskich dzieci i młodzieży żyje w ubóstwie. Często my, osoby dorosłe, przechodzimy obok tego zjawiska i nie zauważamy albo myślimy, że nie warto poruszać tego tematu, bo i tak nic nie można zmienić. 9 listopada, w Warmińsko-Mazurskiej Bibliotece Pedagogicznej, przy ul. Św. Ducha, odbyła się debata „Jak walczyć z niedożywieniem dzieci i… obojętnością dorosłych?”. Organizatorzy – Bank Żywności w Olsztynie przy współudziale Banku Żywności w Elblągu – i zaproszeni goście, próbowali odpowiedzieć na te pytania. Elbląska debata była drugą w kolejności, pierwsza odbyła się w Olsztynie a następne planowane są w Kętrzynie, Mrągowie, Iławie i Giżycku.

W elbląskim spotkaniu udział wzięli: Marek Borowski – Prezes Banku Żywności w Olsztynie, Rafał Siwko – członek Zarządu Banku Żywności w Elblągu, Mirosława Grochalska dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, Walentyna Świniarska – pedagog ze Szkoły Podstawowej w Nowakowie, kierowniczka świetlicy oraz Irena Nosal – nauczyciel specjalista od spraw żywienia z Zespołu Szkół Gospodarczych w Elblągu.

Niedożywienie nie zabija, ale…
Jak mówi Irena Nosal, nauczycielka specjalistka żywienia z Zespołu Szkół Gospodarczych w Elblągu, niedożywienie występuje wówczas, gdy w organizmie człowieka zabraknie jakiś składników potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu. To jest tak, jak w reklamie baterii. Człowiek niedożywiony szybko się męczy, czuje osłabienie i szybko się wypala podobnie, jak urządzenie po włożeniu gorszych jakościowo baterii. Wszystkie substancje odżywcze oraz związki mineralne, które są potrzebne człowiekowi do prawidłowego funkcjonowania są swoistymi bateriami, które pozwalają dobrze funkcjonować.

Mówiąc o prawidłowym odżywianiu, zarówno u dzieci, jak i dorosłych, trzeba pamiętać, że zdrowo się odżywiać, to znaczy zjeść dziennie pięć pełnowartościowych posiłków. Jednakże, jak wynika z badań przeprowadzonych w szkołach przez olsztyński Bank Żywności, bywa i tak, że dziecko otrzymuje zaledwie jeden posiłek. – Zazwyczaj są to obiady w szkolnej stołówce, które pod względem jakościowym pozostawiają wiele do życzenia – mówi Marek Borowski Prezes Banku Żywności w Olsztynie. Na nasze pytanie, dlaczego obiady są takie małe, usłyszeliśmy między innymi odpowiedź, że dzieci więcej nie zjedzą.

Polska najbiedniejszym krajem UE
Jak wynika z danych opublikowanych w 2004 roku przez Unię Europejską, Polacy są najbiedniejszym społeczeństwem w całej Wspólnocie. – Te dane mną wstrząsnęły – mówi Marek Borowski. Jest to o tyle alarmujące, że jesteśmy nawet biedniejsi od Rumunii, czy Bułgarii. Jakby tego było mało, na dziesięć najbiedniejszych regionów Unii, sześć znajduje się w naszym kraju. Jest to dla mnie odpowiedź na pytanie, czy warto mówić i zajmować się problemem biedy i jej skutków – dodaje Borowski.

Inne dane pokazują, że około 40% społeczeństwa polskiego nie odżywia się prawidłowo i to właśnie ze ze względów ekonomicznych, czyli nie stać tych osób na prawidłowe odżywianie a około 24% polskich dzieci i młodzieży żyje w ubóstwie. – Często my, osoby dorosłe, przechodzimy obok tego zjawiska i nie zauważamy albo myślimy, że nie warto tego tematu poruszać, bo tak już jest i nie nic można zmienić.

Naszym priorytetem, jako Banku Żywności, jest aby zmienić to myślenie i uwrażliwić ludzi – mówi prezes Banku Żywności w Olsztynie. Abyśmy nie przechodzili obojętnie koło tego zjawiska, że z biedą i niedożywieniem można walczyć. Jan Paweł II, powszechnie szanowany w swojej ojczyźnie, mówił przecież, że „człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to, kim jest, lecz przez to, czym się dzieli z innymi”.

Kultura instant i macdonaldyzacja życia
Zmiany w sferze kultury doprowadziły do takich zmian, iż w dzisiejszych czasach mówimy o kulturze instant. Pojęcie to odnosi się do typowego dla naszych czasów nawyku i konieczności życia w „natychmiastowości”. Symbolem tejże kultury jest słynna triada: fast food (kuchenka mikrofalowa, rozpuszczalna kawa, gorący kubek, McDonald’s), fast sex (to natychmiastowa satysfakcja seksualna, bez zobowiązań i zaangażowania) oraz fast car (to Concorde – symbol kurczenia się czasu i przestrzeni). Kultura typu instant cechuje się natychmiastowością komunikacji: telefony komórkowe, e-mail, faxy, stacje telewizyjne. Innym przykładem jest chirurgia plastyczna (jako natychmiastowa forma uzyskania piękna) supermarket i Internet.

Tym procesom wynikającym z „kultury instant”, podlega równemu stosunek człowieka do żywności oraz sposobów jej konsumowania. Społeczeństwo ludzi sytych szybko zapomina, co to znaczy być głodnym. Znikają tradycje i zwyczaje, których celem jest ochrona żywności, jako dobra najcenniejszego, bo niezbędnego do życia. Żywność staje się jeszcze jednym towarem przeznaczonym do natychmiastowej konsumpcji. Produkty spożywcze, jeśli nie są świeże to, bez względu na ich przydatność do spożycia, traktowane są jako odpad.

Dlatego też ideą Banku Żywności jest zapobieganie marnowania żywności. – Realizujemy to zadanie przez współpracę z różnymi instytucjami i ośrodkami zarządzającymi żywnością, w celu jej pobrania a następnie zmagazynowania i rozdysponowania wśród potrzebujących – wyjaśnia Marek Borowski. Nie jest to jednak łatwe, gdyż wytwarzanie jedzenia na skalę masową podlega obecnie niemal takim samym regułom, jak produkcja innych dóbr.
Uproszczając można przyjąć, że jej najważniejszym celem jest osiągnięcie zysku ekonomicznego a Bank Żywności nie posiada środków na kupowanie żywności. Może liczyć tylko na dary. Często dochodzi do absurdu, że producent lub dostawca wyrzuca pożywienie, gdyż nie opłaca mu się go przekazywać. Dlatego też w wielu krajach wysoko rozwiniętych, poważnym problemem staje się nadprodukcja żywności a co za tym idzie, ponoszenie ogromnych nakładów na to, aby zutylizować pełnowartościową żywność, której nikt nie chce (bądź nie może) kupić.

W dawnych społeczeństwach zdarzały się przykłady konsumpcji „na pokaz”, a wręcz ostentacyjnego marnowania żywności, co traktowane było jako potwierdzenie wysokiego statusu społecznego jednostki, którą stać było na taką rozrzutność. Obecnie zasadniczy problem polega na tym, że dla większości obywateli żyjących w najbogatszych krajach, żywność jest towarem o małym znaczeniu – tanim i bardzo łatwo dostępnym. Dlatego przysłowiowego chleba się nie szanuje. W Polsce na szczęście jeszcze, szczególnie wśród starszego pokolenia, które pamięta czasy rzeczywistego głodu, obecny jest tradycyjny szacunek dla żywności.

Czas na edukację
Jak informuje Walentyna Świniarska, pedagog ze Szkoły Podstawowej w Nowakowie, jej szkoła znajduje się w specyficznym położeniu, gdyż trzy wsie można zaliczyć do popegeerowskich, gdzie zazwyczaj „współczynnik biedy” jest dość wysoki. – Niestety, bardzo często obok biedy, w rodzinnych domach uczniów występuje również problem alkoholowy – dodaje pedagog z Nowakowa. Jednak najbardziej bulwersuje fakt, że dzieci z rodzin, średnio i dobrze sytuowanych, nie są głodne ale niedożywione – mówi Walentyna Świniarska. Dzieci nie jedzą pełnowartościowych posiłków tylko batoniki, czipsy czy hamburgery. Rodzice często zamiast zrobić dziecku kanapkę do szkoły, dają mu złotówkę aby sobie coś kupiło w sklepiku. Zazwyczaj jest to batonik albo inne produkty nie mające nic wspólnego z dobrym odżywianiem. Widzimy tutaj problem braku odpowiedniej edukacji społeczeństwa, szczególnie rodziców, którzy przyzwalają na złe odżywianie.

– Nie tylko rodzice są wszystkiemu winni. W naszym kraju nie ma mody na zdrowe odżywianie. Wystarczy spojrzeć na obraz jaki kreują media. Co rusz widzimy reklamy fast foodów, słodyczy, niezdrowego trybu życia. O ile rodziców jeszcze można edukować i próbować na nich wpłynąć, to próba wpłynięcia na media, jest walką z wiatrakami – tam się liczy zysk ekonomiczny, nie społeczny – mówi Rafał Siwko członek Zarządu Banku Żywności w Elblągu.

Nieco odmienne zdanie na temat edukacji ma dyrektor powstałego w 2000 roku Banku Żywności w Olszynie. – Moim zdaniem to nie rodziców trzeba edukować, tylko dzieci. Osoba dorosła, ukształtowana, ma już swoje nawyki i trudno ją od czegoś odzwyczaić. Ale nie wszystko stracone, gdyż jak pokazują badania, dzieci mają bardzo duży wpływ na dorosłych. Dlatego to dzieci powinniśmy uczyć dobrego odżywiania, a wówczas one w domu będą namawiać do tego rodziców.

Marek Borowski jest również zdania, że dożywianie dzieci nie powinno być elementem pomocy społecznej lecz szeroko rozumianej edukacji, co pozwoliłoby popularyzować zdrowe i prawidłowe odżywianie. Z drugiej zaś strony konieczne jest mówienie o niedożywieniu dzieci i skali tego zjawiska.

– Obecnie największym naszym zadaniem, jako Banku Żywności. jest doprowadzenie do sytuacji, gdzie dzieci miałyby zapewnione odpowiednie ilości żywności zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Dlatego też przez zbiórki żywności oraz programy dotyczące dożywiania dzieci, choćby ”Napełniamy talerzyk”, staramy się realizować swoje założenia oraz usilnie dążyć do celu jaki założyliśmy.  

Debata zorganizowana została w ramach projektu realizowanego przez Bank Żywności w Olsztynie, finansowanego z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich i Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie. Współorganizatorem elbląskiego spotkania był Bank Żywności w Elblągu.
  Rafał Sułek  Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 6148

Print Friendly, PDF & Email