Jak to jest…?

Jak to jest…?
Fot. pixabay.com

Szłam sobie ostatnio z Julcią na spacerek i z naprzeciwka mijała mnie pani z dzieckiem na hulajnodze. Gwoli ścisłości – ona szła i prowadziła ową hulajnogę, a dziecko sobie na niej stało. I tak minęli nas i pomyślałam sobie: „Jak to jest…”?

Ja prowadzę wózek z Julcią, która nie chodzi i nigdy chodzić nie będzie. Ba, nie potrafi nawet samodzielnie siedzieć. Jest to więc jej niezbędny środek komunikacji. Z drugiej strony całkowicie zdrowe dziecko, na oko (szybkie oko, na ile mogłam się przyjrzeć przez te dosłownie kilka sekund) kilka lat młodsze od Julci i nie zdradzające oznak jakichkolwiek ograniczeń ruchowych korzysta równie skutecznie z możliwości nie poruszania się samodzielnie. Korzysta na własne życzenie i z woli zdecydowanie nie przymuszonej, czego pewnie nie można powiedzieć o idącej obok pani, raczej średnio szczęśliwej z konieczności usługiwania w tej sposób. Z jakiegoś powodu jednak to robi.

Wydawać się może, że to tylko jeden mały przykład, ale ja dostrzegam już tendencję. Może dlatego, że, (jak podejrzewam także mnóstwo rodziców na moim miejscu) marzę o tym, by Jula mogła zrobić samodzielnie choćby krok, a cała gama dostępnych sprzętów rehabilitacyjno-ortopedycznych ma nam nie tyle ułatwić, co umożliwić codzienne funkcjonowanie. Możliwe, że właśnie dlatego.

Bo przecież wokół dążenia do samodzielności wśród osób od tej możliwości dalekich, powstał cały przemysł. Mamy do wyboru wszelkiego rodzaju chodziki, pionizatory, urządzenia imitujące chód, a wszystko po to by postawić choć jeden krok, albo przynajmniej przez chwilę poczuć się tak, jakby się go stawiało…

W Racerunningu, dyscyplinie sportowej dla osób z niepełnosprawnościami, zawodnik porusza się z pomocą specjalnego roweru bez pedałów, odpychając się od ziemi nogami. Oparty jest przy tym o specjalną podporę. W sumie tylko dzięki temu urządzeniu w ogóle idzie. Dlaczego się tak forsuje? Bo ogromną przyjemnością, satysfakcją i wyzwaniem jest dla niego to doświadczenie. Cała dyscyplina powstała dlatego, że taką potrzebę osoby z ograniczeniami ruchowymi mają. Dlaczego więc Ci bez nich już mniej?… Paradoksalnie mogąc dużo więcej, robią dużo mniej. Taka moja obserwacja społeczna.

Póki dziecko jest małe i niewiele wie o świecie, nic w tym dziwnego, ba i nawet bywa zabawnie, kiedy zazdrości większemu jeżdżenia na wózku. „Ja też tak chcę!” Bo to niesprawiedliwe, że ono już nie może, a Julka większa a ją wożą. Owszem niesprawiedliwe ale z zupełnie innego powodu…

Większe dzieci natomiast wydają się świadomie nie korzystać z możliwości, jakie dało im życie. Idziemy dziś w stronę ograniczania dzieciom aktywności ruchowej. Zajęcia wychowania fizycznego w szkole zdają się być często niepotrzebnym obciążeniem planu lekcji oraz polem do przedstawiania najróżniejszych pretekstów, żeby być z nich zwolnionym. A to wchodzi w krew i rodzi nawyki na całe życie – poczucie, że aktywność fizyczna jest opcjonalna a nie obligatoryjna.

A kiedy mamy wpajać, jak bardzo jest potrzebna? Kiedy, jak nie od najmłodszych lat budować silny organizm, który ma posłużyć kolejne kilkadziesiąt lat. Co najmniej.

Przebojem stały się obecnie hulajnogi elektryczne. Bo szybciej i wygodniej. Zaroiło się na chodnikach od śmigających na nich, raczej młodych ludzi, żeby nie powiedzieć dzieci. Ta, którą widziana przeze mnie pani prowadziła też taką właśnie była. Widocznie skończyło się zasilanie, a trzeba było gdzieś jeszcze dojechać. Bo przecież bez sensu iść, skoro mama (albo nie mama) może poprowadzić. Tak jest wygodniej.

Moja koleżanka chce, w ramach budżetu obywatelskiego, wprowadzić w życie projekt „Test praktycznego życia” w ramach którego osobom bez problemów ruchowych będzie dane doświadczyć jak wygląda codzienne funkcjonowanie z pozycji osoby, która nie może się sama poruszać lub np. nie widzi. I tak sobie myślę, że może to będzie nie tylko okazja do wejścia w nasze buty, ale dla innych też do tego, aby docenić te możliwości jakie już mają. I korzystać z nich.

Bo zawsze trawa jest bardziej zielona gdzie indziej, ale w tym wypadku swobodę wyboru kierunku ma tylko jedna ze stron.

Print Friendly, PDF & Email