Jadłodzielnia poza "hotelowcem". Przegrała z "oszczędnościami" ZBK

Jadłodzielnia poza "hotelowcem". Przegrała z "oszczędnościami" ZBK
Fot. nadesłane

Do niedawna w holu w dawnym hotelowcu przy ul. Związku Jaszczurczego stała witryna chłodnicza, która służyła za „jadłodzielnię” Miejsce to zyskało dużą popularność zarówno osób, które dzieliły się swoim jedzeniem, jak i tych, które z tego korzystały. Niestety – miejsce to przestanie być dostępne  – ZBK zakłada domofon.

Szlachetna idea walki z plagą marnowania żywności swoje urzeczywistnienie w Elblągu znalazła m.in. w jadłodzielni, która została uruchomiona w hotelowcu przy ul. Związku Jaszczurczego 17 w Elblągu. Niestety tydzień temu lodówka, w której można było zostawić jedzenie dla potrzebujących zniknęła z uwagi na decyzję ZBK w Elblągu. 

– Codziennie otrzymujemy telefon zaskoczonych i zmartwionych osób z pytaniem, co się z nią stało. Na razie postawiliśmy lodówkę w holu w naszej siedzibie na Stefczyka, ale to nie jest dobre miejsce, do otwarte tylko w godzinach 8.00 – 14.00. Poszukujemy innego miejsca w mieście, gdzie mogłaby stanąć jadłodzielnia i znowu służyć dzieleniu się tym, co zbywa, ale i tym co chcemy ofiarować potrzebującym – mówi Teresa Bocheńska z elbląskiego Banku Żywności.

Właściciel hotelowca, ZBK w Elblągu, ma zamiar zainstalować domofon przy wejściu do budynku, a jednocześnie zrezygnował z utrzymywania w tym miejscu portiera (ochroniarza), który przez wiele ostatnich lat dbał o porządek i bezpieczeństwo. To też było bezpośrednią przyczyną zabrania lodówki.

Jadłodzielnia podstawą ludzkiej egzystencji

Potrzeba istnienia w Elblągu takiego miejsca (takich miejsc) jest naprawdę wielka. Nie każdy ma odwagę napisać, że jest bardzo głodny, że zjadłby zupę ogórkową, że nie pamięta smaku sałatki jarzynowej. Samotne matki, ofiary przemocy domowej, głodne dzieci, bezdomni. Wszyscy wymienieni mogli znaleźć w lodówce to, co jest podstawą ludzkiej egzystencji.

– Wielu może trudno w to uwierzyć, ale takich ludzi jest naprawdę sporo. Sytuacja sprzed kilku dni: „Dziewczyna przyniosła świeże zupy, które ugotowała specjalnie z myślą o potrzebujących, weszła do hotelowca i zastała puste miejsce. Nie miała gdzie ich zostawić.” Serce boli jak się na to patrzy, tym bardziej, że w pomoc zaangażowały się lokalne restauracje i osoby prywatne. Wszystko znakomicie funkcjonowało i przyszedł ten dzień. Miejsce, w którym do niedawna stała lodówka, świeci dziś pustką, a my zastanawiamy się, co dalej – mówi Teresa Bocheńska.

– Poszukujemy przede wszystkim miejsca (miejsc), w którym moglibyśmy umiejscowić lodówkę. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że takie miejsc powinno zapewniać jednocześnie bezpieczeństwo i anonimowość dla osób chcących skorzystać z pomocy. Powinno być także dostępne dla potrzebujących (oraz osób pomagających) przez całą dobę. Prosimy o informację zwrotną od Was i pomoc. Każda, rada, propozycja będzie dla nas niezwykle cenna. Czasem potrzeba tak niewiele, aby zmienić życie tak wielu – zachęca pani prezes.

Print Friendly, PDF & Email