Elblążanki w polityce - prezentowały się w Światowidzie

Elblążanki w polityce - prezentowały się w Światowidzie
Fot. Adminstrator

Na listach elbląskich komitetów wyborczych jest  205 kobiet. W poniedziałek 8 listopada w  CSE ”Światowid” spotkała się grupa kandydatek na radne z różnych list i ich sympatycy. Panie opowiadały dlaczego zdecydowały się na wejście do polityki, co jest dla nich ważne, a także odpowiadały na pytanie, czy o umieszczeniu i miejscu na liście kandydatów powinna decydować płeć, czy kompetencje.

Spotkanie otworzył gospodarz obiektu – również kandydat do Rady Miejskiej – Antoni Czyżyk., za stołem prezydialnym zasiadły Elżbieta Gelert  z PO -„jedynka” w swoim okręgu, Marlena Derlukiewicz lista z PO – szósta na liście, Halina Sałata z PiS („jedynka”), Alicja Tomczyk –z komitetu Dobry Samorząd i Jadwiga Król – SLD (trzecia na swojej liście). Elbląski Komitet Obywatelski reprezentowała Elżbieta Banasiewicz („jedynka”).

Zainteresowania kandydatek są różnorodne,  z przewagą spraw społecznych. Aż trzy z wymienionych pań  – Alicja Tomczyk, Halina Sałata i Elżbieta Gelert działają w obszarze służby zdrowia. Pani Gelert jest także menedżerem i czuje się bardzo dobrze w sprawach gospodarczych. Szersze zainteresowanie rozwojem Elbląga zadeklarowały Marlena Derlukiewicz i Elżbieta Banasiewicz.
Na pytanie, jak przyjmują ich polityczne decyzje rodziny, panie Tomczyk i Derlukiewicz wyznały, że mają ogromne wsparcie ze strony mężów. Pani Gelert oświadczyła, że  spraw zawodowych i działalności publicznej nie przenosi na  łono rodziny:  – sprawy zawodowe u mnie w domu są tematem tabu. Rozmawiam o nich poza pracą jedynie  z przyjaciółmi ze służby zdrowia – powiedziała. Pani Król natomiast szuka oparcia w przyjaciołach, którzy zawsze śpieszą jej z pomocą.

Nie został pominięty gorący temat parytetów.  Jak policzono, na listach kandydatów do Rady Miejskiej w Elblągu wśród 316 kandydatów jest 205 kobiet, co stanowi 35%. Na liście PO kobiety stanowią 46% kandydatów, na liście SLD – 40%, na liście Dobrego Samorządu – 31%,  na liście PiS 29%, a na liście EKO- 28%.

Zwolenniczką, wręcz bojowniczką o parytety jest działaczka Kongresu Kobiet – Jadwiga Król. Jej zdaniem mężczyźni blokują kobietom lepsze miejsca na listach, a kobiety wycofują się, nie chcąc być tylko „dodatkiem” do listy.
Halina Sałata, kandydatka PiS stwierdziła, że nie walczyła o I miejsce, wprost przeciwnie, to ją proszono, by chciała je zająć. Reprezentująca EKO Elżbieta Banasiewicz  powiedziała, że w jej Komitecie Wyborczym Zarząd nie decydował o miejscach na liście – ustalali to sami kandydaci w swoich okręgach. Panie Gelert i Derlukiewicz zdecydowanie preferowały kompetencje. – Na pierwsze miejsce na liście – powiedziała Elżbieta Gelert – trzeba sobie zapracować, niezależnie od płci.
– To nieprawda, że brakuje kobiet w życiu publicznym – powiedziała Marlena Derlukiewicz. – Są w większości organizacji społecznych, z czasem może zainteresuje je polityka.
Tak się złożyło, że bardzo nieliczni mężczyźni obecni na spotkaniu byli członkami Platformy Obywatelskiej, która ma najwięcej kobiet na swoich listach –  blisko 50%. Kandydatki z PO to nie są panie z parytetu, ale kompetentne uczestniczki życia społecznego – więc może są skuteczniejsze sposoby zachęcenia kobiet do uczestnictwa w polityce, niż ustawowy przymus?

grafika ze strony: http://www.europarl.europa.eu

  Teresa Bocheńska Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 6130

Print Friendly, PDF & Email