Elbląg: Integracja na kinowym ekranie… bez integracji

Elbląg: Integracja na kinowym ekranie… bez integracji
Fot. Adminstrator

Za nami kolejna edycja Europejskiego Festiwalu Filmowego Integracja Ty i Ja, odbywającego się równocześnie w wielu miastach Polski i za granicą. Wydarzenie, którego lokalnym gospodarzem było CSE Światowid, na pewno nie zawiodłoby odbiorców, gdyby tylko ci pojawili się na Festiwalu.

Europejski Festiwal Filmowy Integracja Ty i ja to wydarzenie ważne i potrzebne. Nie tylko dla odbiorców z niepełnosprawnościami, ale przede wszystkim dla widzów, którzy niepełnosprawności nie mają. Zdarza się, że niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że jest ona częścią życia wielu ich bliskich i znajomych. Właśnie za sprawą prezentowanych na kinowym ekranie obrazów można ujrzeć ten fragment rzeczywistości, który często bywa ukryty.  

Organizatorzy festiwalu rozumieją główną ideę wydarzenia jako „działanie na rzecz integracji środowisk osób niepełnosprawnych ze społeczeństwem, a więc działanie na rzecz humanizmu w najgłębszym tego słowa znaczeniu”. Na przestrzeni ostatnich lat wiele zmieniło się w kwestii postrzegania osób z niepełnosprawnością przez resztę społeczeństwa (można przeczytać o tym w artykule „Niepełnosprawni elblążanie w wolnej Polsce”). Jednak wszyscy jesteśmy świadomi, że to samo społeczeństwo czeka jeszcze wiele pracy zanim osoby z niepełnosprawnościami całkowicie, jako pełnoprawni obywatele, których nie spotyka żadna dyskryminacja, zaistnieją w przestrzeni publicznej. 

Celem festiwalu jest, jak sama nazwa wskazuje, integracja. Niestety, próba zjednoczenia różnych środowisk poprzez sztukę nie uda się, jeśli nie będzie kogo integrować. W ciągu dwóch dni lokalnej odsłony wydarzenia na widowni zasiadło około 15 osób. Większość krzeseł na sali pozostała pusta. Przykry to widok, tym bardziej, że większość z tegorocznych filmów zdecydowanie zasługiwała na uwagę, a poprzez przekaz, który niosły, mogły zdziałać wiele dobrego.

Wyświetlane obrazy podejmowały wiele ważnych kwestii. Mówiły m.in. o tym, jak ochronić normalność i szczęście rodzinne w obliczu nadchodzącej ciemności („Niebo bez gwiazd”), z czym wiąże się zawód asystenta seksualnego osób niepełnosprawnych („W czyimś łóżku”), jak język znany nielicznej grupie ludzi może poprzez sztukę wpłynąć na wielu odbiorców („The Unlimited House of Krip”). Nie zabrakło filmów poruszających kwestię wykorzystywania bezbronności osób z dysfunkcją wzroku do złych celów („Wszechwidzący”) czy szukania uzdrowienia bez żadnej gwarancji, że podejmowane działania przyniosą jakikolwiek efekt („Podróż do cudotwórcy”).

Niestety, choć zapewniono ku temu wszelkie warunki, nie pojawiła się przestrzeń do wymiany myśli,  do dyskusji nad problemami poruszanymi w filmach, do prób odnalezienia odpowiedzi na pytanie „co możemy zrobić, żeby było lepiej?”. Nic takiego się nie stało, ponieważ zabrakło odbiorców, którzy mogliby wyrazić własne zdanie i podzielić się swoim sposobem myślenia o świecie przez pryzmat festiwalowych problemów.

Nie można nic zarzucić organizatorom – zarówno głównym, jak i elbląskim. Zadbano o to, by miejsce, w którym odbywały się pokazy filmowe, było przyjazne odbiorcom. Zachęta do wzięcia udziału w festiwalu wielokrotnie pojawiła się mediach, do placówek i instytucji działających na rzecz osób z niepełnosprawnościami wysłano zaproszenia na wydarzenie. Pomimo tego sala świeciła pustkami.

Nie zakończę rozważań na ten temat wyraźną konkluzją. Nie znam odpowiedzi na pytanie o przyczyny niskiej frekwencji. Wiem jednak jedno – nie będzie integracji, jeśli na wydarzeniu, które temu służy, nie pojawi się (prawie) nikt, komu mogłoby na tym zależeć. Pozostaje mieć nadzieję, że w innych miastach Festiwal cieszył się większym zainteresowaniem i spełnił swoje założenia.

  MS Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 18751 

Print Friendly, PDF & Email