Elbląg: Bóg i niepełnosprawność w Kinedok

Elbląg: Bóg i niepełnosprawność w Kinedok
Fot. Adminstrator

Cyklicznie w elbląskim klubie muzycznym Mjazzga odbywa się Kinedok – projekcje  filmów dokumentalnych z całego świata. Jedną z propozycji był film „Zwyczajny oddech”. Historia rumuńskiej rodziny, w której miłość do Boga ściera się z uczuciami do bliskich, stała się przyczynkiem do dyskusji na temat roli wiary w oswajaniu niepełnosprawności.

Kinedok jest alternatywną platformą dystrybucyjną kina dokumentalnego, która pozwala poznać różnorodność świata. Filmy wyświetlane są poza kinem: w kawiarniach, galeriach sztuki, pubach i innych miejscach, w których toczy się życie kulturalne,  a na spotkania zapraszani są interesujący goście.

– Złożyło się tak, że na projekcjach letnio–jesiennych Kinedok odwiedza nas dość liczne, raczej zwarte grono osób empatycznych,  bardzo ciekawych świata, otwartych na różne rzeczy. Bardzo budujące jest to, że każdy taki film – weźmy tematykę osób niepełnosprawnych czy dotkniętych chorobami – wyzwala sporo emocji. To się przekłada na dość żywiołowe dyskusje przed i po filmie. Szczególnie istotne jest to, że niektóre osoby nie wiedzą, jak wygląda życie osoby z niepełnosprawnością i ich opiekunów, stąd ważne jest, by podczas takich spotkań mogły dotknąć tego problemu – powiedział Wojciech Minkiewicz, założyciel klubu muzycznego Mjazzga.

Jednym z filmów w tym cyklu była rumuńska produkcja „Zwyczajny oddech”. Podczas projekcji dokumentu w klubie gościła Dominika Lewicka–Klucznik. Elbląska poetka, mama dwojga dzieci: 13–letniej Alicji i 7–letniego Olgierda, którego rozwój psychomotoryczny został zaburzony przez niezdiagnozowaną chorobę. Była to okazja do tego, by przybyłych zaznajomić z tematyką niepełnosprawności i podzielić się  swoimi doświadczeniami: poetka opowiedziała o codziennych trudach i radościach, poszukiwaniu diagnozy, problemach z systemowym wsparciem. Ze względu na tematykę filmu, nie zabrakło również pytania o rolę wiary w życiu jej rodziny.

– Mój mąż jest agnostykiem, ja w Boga wierzę, ale niekoniecznie przywiązuję wagę do tego, co głosi Kościół. Nigdy nie było we mnie żalu: „Panie Boże, co mi zrobiłeś?”. Jestem bardziej zwolenniczką tego, że bierze się życie i rzeczywistość w swoje ręce, jakakolwiek ona by nie była. Oczywiście, gdy jestem w kościele, modlę się za zdrowie Olgierda. Myślę, że dla osób wierzących, wiara we wszystkich kryzysowych sytuacjach  jest pomocna, bardzo mocno się na niej opierają – odpowiedziała.

Podobnie było z bohaterami „Zwyczajnego oddechu”: religijnej rodziny, w której jedno z trojga dzieci porusza się na wózku inwalidzkim.  Ich ojciec, Dobrin, niekoniecznie ufał lekarzom, powierzając zdrowie córki Bogu.  Film podejmuje ważne kwestie: gdzie przebiega granica między wiarą a fanatyzmem, jak religia wpływa na decyzje rodziców względem zdrowia dziecka.

Reżyser Monica Lăzurean–Gorgan, która obserwowała rodzinę przez 7 lat, zastanawia się także nad problemem równego traktowania. „Zwyczajny oddech”, to film o walce o niezależność, podejmowanej przez starsze dzieci, które musiały zajmować się niepełnosprawną siostrą.

W filmie widzimy fanatycznie wierzącego człowieka, który szuka w Bogu cudzotwórcy. Dla niego wiara była  sposobem na zaakceptowanie faktu, że ma chore dziecko, i nadzieją na to, że będzie lepiej. Ojciec narzucał całej rodzinie swoją wiarę, wychodząc z przekonania, że tylko wspólne trwanie w pobożności może uzdrowić dziewczynkę. Z kolei zdrowe rodzeństwo chciało już żyć samodzielnie, stąd ich decyzja o ucieczce z domu.

– Z doświadczenia wiem, że rodzicie, którzy mają dzieci niepełnosprawne, mają problem z poradzeniem sobie z trudną sytuacją, zaakceptowaniem jej. To, co widzę w tym filmie: zachowanie bohatera to zwykła reakcja na kryzys, a ludzie w różny sposób sobie z nim radzą. Jednak najbardziej myślę o tej dziewczynce, która przez cały film siedzi cicho. Wszyscy płaczą, że ona nie chodzi. Wierzą, że dzięki Bogu może się to zmienić. Starsze dzieci próbują się buntować – mówiła po filmie Marta Krzywda, która na co dzień pracuje w przedszkolu specjalnym.

O tym, jak ważne jest zachowanie równowagi w rodzinie, wie również Dominika Lewicka–Klucznik.

– My staramy się różnicować potrzeby naszych dzieci. Olgierd wymaga zupełnie innej opieki niż Alicja. Oglądałam ten film i nie wyobrażam sobie powiedzieć do swojego  zdrowego dziecka: „ty musisz się nim zajmować, nie możesz wyjść, bo on cię potrzebuje”. Myślę, że nie można zrzucać na starsze rodzeństwo odpowiedzialności za losy młodszego i całej rodziny. To nie jest problem Alicji – ona sobie radzi, jest świetną siostrą, fantastycznie opiekuje się bratem, ale nie jest od tego, by go wychowywać – tłumaczyła poetka.

Choć w rozmowach na temat „Zwyczajnego oddechu” nie brakowało emocji, widzowie starali się znaleźć porozumienie. Podsumowaniem dyskusji mogłaby być wypowiedź jednej z uczestniczek spotkania:

– Gdy oglądałam film, przypomniałam sobie słowa Jana Pawła II o dążeniu do Boga: muszą to być dwa skrzydła – wiara i rozum. Bohater chciał oczywiście dobrze, bo kochał córkę, ale gdzieś tego rozumu mu zabrakło.

Fot. vimeo.com

  Monika Szałas Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 16629 

Print Friendly, PDF & Email