Co mnie gryzie: Wyjątkowe miasto

Co mnie gryzie: Wyjątkowe miasto
Fot. Adminstrator

Zrzeszając się w różne organizacje pozarządowe, osoby niepełnosprawne oraz ich rodziny pokładały wiele nadziei na rozwiązanie istotnych spraw życiowych. Jednak każda działalność kosztuje, środki pozyskane ze składek członkowskich, to kropka w morzu potrzeb. Więc piszą organizacje różne projekty oraz wnioski do różnych szczebli władzy o dotacje, czy też wchodzą w działalność gospodarczą. Jednak wszystko ma swoją cenę. Daje się zauważyć, iż liderzy organizacji pozarządowych bardzo pokornieją, aby tylko nie narazić się decydentom.

Czy ktoś jeszcze docieka, jak jest w placówkach opiekuńczych? Czy potrzeby podopiecznych są zaspokajane, jaka jest atmosfera wśród podopiecznych i ich opiekunów. Ostatnie nagłośnione sygnały z polacówek opiekuńczych, gdzie łamano prawo, nie napawają  optymizmem. Ludzie odpowiedzialni za los człowieka, który nie jest w stanie sam się bronić – bo stary, chory psychicznie, czy upośledzony umysłowo – powinni odznaczać się wielką odpowiedzialnością, rzetelnością i anielską cierpliwością. A nie koniecznie tak jest, tylko kto się nad tym pochyli? Nie wolno zachowywać się tak, że „moja chata z kraju i niczego nie znaju”. MOPS z pewnością jest zainteresowany utrzymaniem status quo, ale może Radni?

Ponadto, ogromnie zaniepokoiła mnie sprawa polityki mieszkaniowej (patrz: RzT wrzesień 2007). Miasto chce wyjść ze wspólnot mieszkaniowych sprzedając mieszkania dotychczasowym użytkownikom lub innym osobom. Zachodzi pytanie, dlaczego Miasto tak siarczyście boi się wspólnot mieszkaniowych? Czyżby dlatego, że wspólnoty każdy grosz trzymają w ryzach i nie wydają na zbędną administrację? Nic nie wiemy o mieszkaniach socjalnych. Jaki to standard, no chyba nie z wychodkami za stodołą, czy też wspólne WC na klatce schodowej? Mieszkania w blokowiskach –  z własnymi WC i łazienkami – to w krajach UE mieszkania socjalne; czyli my Polacy i tak już mieszkamy w większości w mieszkaniach socjalnych. Dno, a pod nim 50 metrów mułu… Czy władze robią wszystko, żeby poprawić tą sytuację? Wygląda na to, że odwrotnie, pozbywają się tego co lepsze, więc w zasobie mieszkaniowym miasta zostaną same rozsypujące się rudery. O mieszkaniach na wynajem nie ma więc co mówić, a te co zostaną, to oby utrzymały standardy lokali socjalnych.

Koszty utrzymania rosną, i to pod każdym względem i społeczeństwo ubożeje, chociaż nie wszyscy, ale najsłabsi tak – i to bardzo. W wielu przypadkach ludzie nie mają z czego płacić nawet za te małe, slumsowate dziuple. Nawet seniorzy, którzy przepracowali 30-40 lat czują się zagrożeni bezdomnością, bo siła nabywcza świadczeń rentowo-emerytalnych też spada. Jeśli rodzina się złoży, to sprosta potrzebom, ale osoba samotna lub obarczona utrzymaniem kogoś z jednej renty lub emerytury – nie ma szans. Kto pochyli się nad ich losem?

Polityka socjalna państwa jest chyba jeszcze uboższa od potrzebujących. Doraźne wsparcia nieczego nie rozwiązują. Na jak długo może wystarczyć kilo mąki, ryżu, cukru, skoro jeść chce się co kilka godzin…

Mamy nową ekipę rządową, no i wielką niewiadomą, gdyż Rząd zapowiada powrót na scenę publiczną wielu postaci, jako doradców, którzy już byli i nic nie zrobili dla zwykłego zjadacza chleba. Jednak głośno mówi się o zmniejszeniu deficytu budżetowego, bo tak chce UE, ale czy pamięta się, że to oznacza uderzenie w najuboższych.

Tak też jest i w naszym mieście Elblągu. Rodzice niepełnosprawnych dzieci nie mają ulg w przejazdach środkami lokomocji miejskiej poza dojazdem z dzieckiem do szkół i lekarza. Warto pamiętać, że mówimy o rodzinie utrzymującej się często z zasiłku socjalnego, renty dziecka, czy też z jednej pensji. Trzeba sobie uświadomić, że poważna choroba czy niepełnosprawność w rodzinie, dotyka nie tylko chorego, ale także – w różny sposób – jego bliskich. Koszt przejazdu, to wydatek znaczący, więc ogranicza kontakt ze znajomymi, przyjaciółmi. Jednym słowem – prowadzi do społecznej izolacji. Jak twierdzą rodzice niepełnosprawnych dzieci, Elbląg, to wyjątkowe miasto – wyróżnia się tym, że niepełnosprawni nie mogą korzystać z bezpłatnych przejazdów, kiedy chcą. ERKON i inne organizacje wielokrotnie interweniowały w sprawie przejazdów i ciągle są problemy, warto chyba rozwiązać problem raz, a dobrze.

Radni Miasta winni dołożyć wszelkich starań, aby zmienić ten stan rzeczy, za co z góry serdecznie  dziękujemy.

  Łucja Bagnowska Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 2053

Print Friendly, PDF & Email