Chochlą po raz drugi

Kanikuła na półmetku. Pogoda nie zawsze rozpieszcza. Dość zimna i deszczowa pierwsza połowa lipca, nie sprzyjała kąpielom wodnym i słonecznym. Za to na pewno nie powstrzymała zaplanowanych urlopów, wyjazdów i wizyt rodzinnych. Mam szczerą nadzieję, że przepis na bogracz przydał się i na stałe wejdzie do domowych jadłospisów, nie tylko z okazji wakacji, przynajmniej u niektórych z Was, drodzy Czytelnicy.

Nie wiemy, jaka pogodę przyniesie sierpień. Ale zgodnie z mądrością ludową: „Od Anki (26 lipca) – zimne wieczory i poranki”; niezależnie od aury, fajnie wieczorkiem zaczerpnąć chochlą kolejną potrawę i… do syta…

Zgodnie z zapowiedzią w poprzednim numerze czas na królewski przysmak czyli forszmak!

Co nam potrzeba:
Podane ilości produktów można zwiększyć, w zależności od ilości osób konsumujących i apetytów :)

rosół drobiowy;
schab – 70 dag;
boczek wędzony 20 dag;
kiełbasa – 20 dag;
ogórki kiszone – 20 dag;  
smalec
pasta pomidorowa lub koncentrat;
przyprawy – sól, pieprz, papryka mielona ostra lub chili, sos sojowy;
cebula – 2 duże;
zasmażka;
czerwone wino (wytrawne lub półwytrawne) – 1 szklanka;
gęsta śmietana – 3 łyżki  np. 18% z Piątnicy;

Skoro wszystkie produkty przygotowane – bierzmy się do wykonania!

W dużym garnku przygotowujemy ok. 1,5 l rosołu drobiowego (oczywiście w wersji „wygoda” – spokojnie z kostek rosołowych). Rosół czeka na kolejne składniki forszmaku stojąc na małym ogniu.

Schab, boczek, kiełbasę kroimy w paseczki wielkości małych frytek. Na patelnię wrzucamy smalec, roztapiamy i na bardzo gorący wrzucamy najpierw schab. Podsmażamy na rumiano i przekładamy do garnka z rosołem. Na tym samym tłuszczu podsmażamy boczek z kiełbasą, które potem (bez tłuszczu) trafiają do rosołu.

Na tłuszczu, który pozostał na patelni podsmażamy ogórki kiszone, uprzednio obrane ze skórki, również pokrojone w paseczki. No i oczywiście po podsmażeniu ogórki „lądują” w rosole, który cały czas gotuje się na małym ogniu. Jeśli lubimy zdecydowanie kwasowy smak – ogórków może być więcej.
Cebulę pokrojoną w piórka szklimy na złoty kolor i dodajemy do rosołu. To już ostatni podsmażany składnik.
Prosto do rosołu dodajemy koncentrat pomidorowy (tyle, żeby w zupie był jego wyraźny posmak) i przyprawiamy rosół. Gotujemy do miękkości schabu.

Gdy uznamy, że schab jest wystarczająco kruchy, zaprawiamy forszmak zasmażką. W wersji oryginalnej zasmażkę robimy z masła i mąki – w wersji, która preferuję, czyli dla wygodnych, stosujemy gotową zasmażkę, która jest do nabycia w sklepach w dwóch rodzajach – jasna i ciemna. Tu zdecydowanie stosujemy jasną.

Tuż przed końcem gotowania wlewamy wino, dosmaczamy i zaprawiamy śmietaną.

Ważne jest by podsmażać składniki w takiej kolejności, jak napisałam i w tym samym tłuszczu.

A potem – jak przy bograczu. Zakupić pieczywo, najlepiej bagietki, bułeczki – ale równie dobrze może być zwykły chlebek albo pieczywo ciemne – potem podgrzać naszą zupę, zaczerpnąć konkretną chochlą, serwować w miseczkach i … lizać paluszki! Taka pychota!

Bardzo lubianym „jednogarnkowcem” w mojej rodzince jest również potrawa z dużej fasoli „Jaś” zwana „fasolką po bretońsku”. Oczywiście, jak prawie wszystkie, tak i przepis na „moją” fasolkę uległ modyfikacji w zgodzie z gustami domowników.

Przede wszystkim fasola nie jest zagęszczana mąką, ma bardziej konsystencję zupy. O tym, że fasolę przed gotowaniem należy umyć, a następnie zalać przegotowaną, wystudzoną wodą w ilości, która zakrywa fasolę z dużym zapasem i moczyć co najmniej 12 godzin wspominam tylko dla porządku. O tym, że dobrze jest moczyć fasolę z łyżeczką ziarenek kminku (to ze względu na te niezbyt lubiane efekty specjalne po spożyciu jakże smacznego i zdrowego dania) podaję za księdzem Klimuszko.

Przygotowujemy:
przynajmniej 3 litrowy garnek – w tym garnku fasolę moczymy i potem – to ważne! – w tej samej wodzie gotujemy, uzupełniając najwyżej jej brak po wciągnięciu przez fasolę, odpowiednią ilością wody przegotowanej;
1 kg fasoli Jaś (lub innej o dużych ziarnach)
80 dag kiełbasy (zwyczajnej, toruńskiej lub innej tego typu – ja lubię dodawać mazurską);

20 dag boczku wędzonego;
2 duże cebule;
2 słoiczki koncentratu pomidorowego
sól, pieprz, chili, majeranek

Fasola lubi się pogotować, więc wstawiamy ją przynajmniej godzinę przed zabraniem się do całości dania. Wstawiamy w tej samej wodzie co się moczyła. Kminku praktycznie po ugotowaniu nie wyczuwa się w smaku potrawy. Gdy fasola będzie prawie, prawie miękka zaczynamy właściwe gotowanie.

Kroimy boczek w drobną kostkę i podsmażamy go na patelni – najlepiej bez tłuszczu, świetnie nadaje się do tego celu patelnia teflonowa – tłuszcz wytopi się z boczku. Kiedy boczek się zrumieni, dodajemy pokrojoną w kostkę cebulę i dodajemy płaską łyżeczkę cukru – wtedy cebula puści sok i ładnie się zeszkli. Kiedy cebula lekko się przyrumieni, dodajemy to do gotującej się fasoli. Kroimy kiełbasę, podsmażamy i też dodajemy. Jeśli tłuszczu z boczku jest za mało (a często teraz tak bywa), podlewamy troszkę oleju.

Kiedy fasola jest już wystarczająco miękka, dodajemy przecier pomidorowy – wedle uznania, moim zdaniem im więcej, tym lepiej, a raczej im więcej, tym bardziej kwaśne – trzeba próbować. Teraz doprawić: sól, pieprz naturalny i chili (my lubimy fasolę na ostro), na koniec dużo majeranku.

Potrawa ma być gęsta, ale jednocześnie składniki swobodnie mają w niej pływać. Gęstnieje przy drugim, trzecim odgrzewaniu, gdy niektóre ziarna fasoli rozgotowują się na mączkę.

  Elżbieta Perdian Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 1786

Print Friendly, PDF & Email