Bez cięć:  Bez fleszy i zbędnego rozgłosu...

Bez cięć:  Bez fleszy i zbędnego rozgłosu...
Fot. Adminstrator

…a z potrzeby serca i chęci niesienia pomocy innym. Takich cichych bohaterów spotkać można niemal na każdej ulicy. Jeden pomoże w zakupach, drugi w sprzątaniu, inny, przy remoncie, a kolejny – wesprze finansowo w trudnych chwilach.

Każde wyciągnięcie dłoni do potrzebującego jest na miarę złota. Szczególnie, że na co dzień skupiamy się na upływającym w szalonym tempie własnym życiem i nie dostrzegamy wielu rzeczy. Mijają nas inni ludzie, ich problemy i ograniczenia. Sami nie próbując docenić tego, co posiadamy zapętlamy się w spirali własnych problemów i zapominamy o tym, co najważniejsze. Nikt z nas nie jest panem życia i za kilka chwil okazać się może, że sami będziemy potrzebować pomocy.

Często o bardzo wielu aspektach życia bliskich nam osób, ale i tych zupełnie obcych – zarówno wśród „przeciętnych Kowalskich” jak i ludzi z tzw. świecznika medialnego – dowiadujemy się z biegiem czasu po jego śmierci. Przykładem może być tutaj choćby George Michael, po śmierci którego okazało się jak wielu osobom pomógł. Był on również przykładem, na to, że pomaganie innym, nie jest tylko jedną ze skutecznych metod poprawy wizerunku i ważną częścią strategii marketingowej. Szczególnie w czasach, kiedy trudno oprzeć się takiej konkluzji, przeglądając niektóre nagłówki prasowe. Tak o chwaleniu się pomaganiem w mediach mówiła w jednym z wywiadów prezenterka telewizyjna Anna Kalczyńska: „Dla mnie pomaganie jest najwspanialszą rzeczą i daje ogromną frajdę. Mam szczerą nadzieję, że coraz więcej ludzi tak czuje. Ale chwalenie się tym publicznie, nie jest ok. Za chwilę ktoś to podchwyci, powie że lansujesz się na czyjejś krzywdzie i chcesz pokazać, jaka jesteś szlachetna. Moim zdaniem lepiej więc robić to po cichu”.

Są jednak akcje, które potrzebują rozgłosu oraz całej oprawy medialnej. Idea tej akcji, jest bardzo prosta, pomagamy innym, a przy okazji samym sobie. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, bo o niej mowa, pomimo fali hejtu, która corocznie przetacza się przez media, z roku na rok gra coraz głośniej. To dzięki niej, polskie szpitale mają sprzęt, za który nie muszą się wstydzić (tylko głupcy i smutni ludzie uważają, że jest inaczej). A jak Orkiestra, to przede wszystkim przeciętny Kowalski, którym kieruje empatia, „wrzutem do puszki” sprawia, że nie tylko osoby obecnie przebywające w szpitalach mogą mieć zapewnioną poprawę standardów leczenia, lecz również on sam, za jakiś czas, może potrzebować tej pomocy i właśnie sprzęt z logiem czerwonego serduszka uratuje życie jemu lub kogoś z jego bliskich. Nie wierzę, że w sytuacji kryzysowej ktoś odmówi pomocy tylko dlatego, że widnieje tam wspomniane wyżej logo. I tutaj trudno nie wspomnieć o sytuacji, kiedy do pomagania wkracza polityka i zawiść rozpoczyna się odwieczna walka dobra ze złem. I jak pokazują ostatnie przykłady, w społeczeństwie pojawia się wówczas „przekór”, który powoduje, że dobro triumfuje jeszcze wyżej.

Jak twierdzą psycholodzy, pomaganie jest ważne. Dzięki niemu czujemy spełnienie i radość oraz zyskujemy większego „kopa” do dalszego działania. Poza tym pozytywne emocje, które wywołuje, ponoć wydłużają życie, redukują stres i wzmacniają odporność. Zatem nie pozostaje nic innego, jak pomagać a wszystkim, co do tego mają wątpliwości przypominamy, co powiedział o. Fabian Kaltbach z Zakonu Braci Mniejszych (OFM): „Można nie pomagać, można znaleźć wiele racjonalnych argumentów dla konkretnych przypadków, aby nie pomagać. Ale to nic nie zmieni. Nadal będą głodni, chorzy, cierpiący, potrzebujący. Lepiej zgrzeszyć nadmiarem dobroci i naiwności, niż nadmiarem kalkulacji i nieufności.”

  Rafał Sułek  Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 15176 

Print Friendly, PDF & Email